Chilling Adventures of Sabrina.
Sabrinę oglądał pewnie każdy dzieciak urodzony w latach 80 i 90. Może nie codziennie i nie każdy odcinek, ale wystarczająco, by kojarzyć blondynkę rozmawiającą z czarnym kotem…
Później pojawiła się animowana wersja „Chilling adventures of Sabrina”, tej samej młodej czarownicy uczęszczającej do Baxter High. Chilling Adventures of Sabrina przygotowane przez Netflixa jest o wiele cięższe od tego, co kojarzymy. Jest mroczne i krwawe, a momentów do śmiechu jest niewiele.
Ten serial jest najlepszy wtedy, gdy skupia się na nadnaturalnej otoczce towarzyszącej życiu półczarownicy. To właśnie wtedy twórca Roberto Aguirre-Sacasa jest w stanie wciągnąć kapitalnie budowanym klimatem, mroczną atmosferę i różnymi ciekawymi pomysłami. W tych wątkach magicznych czuć jego zamiłowanie do kina grozy (np. bohaterowie lubią oglądać stare czarno-białe horrory), które objawia się przez poruszane dość mrocznych tematów. Nie powiedziałbym, że ten serial przerażający, bo to nie jest tego typu opowieść, ale zdarzają się momenty, które wizualnie (przemoc, krew, opętania, demony) i poprzez budowane napięcie (nieźle potęgowane muzyką, która czasem pod względem formy i działania kojarzyła mi się z serialem Penny Dreadful lub filmem Dracula) mogą wywołać reakcję u widza o słabszych nerwach. Szczególnie pod tym względem dobrze wychodzi hołd oddany klasykowi gatunku, jakim jest The Exorcist, który jest pokazany z ciekawym pomysłem.
A obok tego mamy dopracowaną budowę świata czarownic, ich religii wyznającej szatana, kwestie formalne kościoła nocy, tradycje społeczne czy nauki na specjalnej akademii dla czarownic. To wszystko buduje świat, który chce się poznawać bardziej i który ma w sobie tyle intrygujących elementów, że powinien zaciekawić wybrednego widza.
Chilling Adventures of Sabrina broni się jako serial-horror, odstaje znacząco od tego, z czym Sabrina Spellman kojarzyła się do tej pory tym, którzy oglądali ją na ekranie, a nie czytali komiksów. Prawdopodobnie nie przypadnie to jednak do gustu tym, do których gore nie przemawia. W niektórych przypadkach fabuła ratuje krwawe sceny, ale nie tutaj. Jakby wciąż, pomimo tylu wątków, brakowało czegoś, co nie pozwoli widzowi oderwać się od ekranu. Potencjał w tym drzemie, ale wymaga dopracowania. Może w drugim sezonie „Chilling adventures of Sabrina” głównej bohaterce się to uda?